Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /libraries/cms/application/cms.php on line 471
"Człowiek z klasą" - Mieczysław Miszkin - Bibliotekarz Lubuski

"Człowiek z klasą" - Mieczysław Miszkin

Dziewięć stojących osób i jedną kucającą kobietę – uczestnicy spotkania Mieczysław Miszkin, nauczyciel, dziennikarz, humanista. „Człowiek z klasą”.  Widać sztalugę, na której znajduje się plakat spotkania. W tle stoją katalogi kartkowe. - Tata ciągle czytał. Czytał jak stał, jak siedział, jak leżał. A jak w telewizji leciała „Wielka gra”, znał wszystkie odpowiedzi i zawsze wygrywał - tak wspominały Mieczysława Miszkina, gorzowskiego dziennikarza i nauczyciela, jego dorosłe córki.

Od 2011 roku w Bibliotece Pedagogicznej w Gorzowie Wielkopolskim odbywają się spotkania upamiętniające nieżyjących już, legendarnych lubuskich nauczycieli. Bohaterem ostatniego, trzynastego spotkania, które odbyło się 21 maja 2022 roku był Mieczysław Miszkin. W programie ponad dwugodzinnej uroczystości znalazły się wystąpienia i prezentacja multimedialna, przybliżające postać bohatera, jego zainteresowania i pasje. Jednak najbardziej wzruszające były wspomnienia bliskich, przyjaciół, koleżanek i kolegów z pracy.

 

- Jak byłyśmy małe Tata pracował w Liceum Wieczorowym – opowiadała Małgorzata. - Taką miał umowę z Mamą, że ona pracowała rano, a on wieczorem. Rano, gdy siostra była w przedszkolu, a ja jeszcze byłam za mała na przedszkole, brał mnie na spacer do kawiarni „Letnia”, gdzie pił poranną kawę z innymi intelektualistami. I rozprawiał nad ludzką egzystencją...

Z książkami na strychu

- Zawsze podziwiałam jego wielki głód wiedzy – mówiła Elżbieta.On chłopak ze wsi w dzieciństwie ukrywał się na strychu, czytał książki i marzył o lepszym świecie. Na początku chciał studiować filologię japońską, ale miejsc na studiach było bardzo mało i nie miał szans. Poszedł na filologię polską, trochę zarabiał na korepetycjach. I klepał studencką biedę. Jak opowiadał razem z dwójką czy trójką kolegów z pokoju kupowali kilogram kapusty, jedno jajko i taką robili sobie „jajecznicę”. Potem mnie i siostrze też taką jajecznicę robił, ale dawał więcej jajek. Była pyszna...

- I mam jeszcze bardzo ciepłe wspomnienie z Tatą – dodała. – Wracaliśmy w dwójkę z rodzinnego wyjazdu i wylądowaliśmy o czwartej rano w Warszawie. To były lata siedemdziesiąte i wszystko było zamknięte. Tata zabrał mnie na spacer. Pokazał mi gdzie studiował, do jakiego baru chodził, opowiadał mi o swojej młodości. I ten spacer sam na sam z Tatą był dla mnie bardzo, bardzo ważny....

Kto wymyślił „kompjutery”?

Mieczysława Miszkina wspominali też jego przyjaciele i znajomi.
- Mietek doskonale znał literaturę – zapewniał Jerzy Sygnecki, historyk, nauczyciel, członek gorzowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego. - Potrafił czytać między wierszami, odnaleźć w książkach głębię. I pisał świetne artykuły...

Anegdotę o jednym z artykułów Mieczysława Miszkina opowiedział Jerzy Kaliszan, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego: - Z panem Mieczysławem nie byliśmy na „Ty”, ale się znaliśmy. On był polonistą i uczył w ogólniaku, i ja byłem polonistą, uczyłem w ogólniaku. Spotykaliśmy się na konferencjach dla nauczycieli. Ale znałem go też z dziennikarskiej strony. Pisał do „Stilonu Gorzowskiego” i „Ziemi Gorzowskiej”. I właśnie chyba w „Ziemi Gorzowskiej” przeczytałem ten tekst. Pan Mieczysław był wrażliwy na język i dbał o językową poprawność. A język polski od początku wchłaniał wyrazy pochodzenia obcego. Kiedy pojawiało się nowe urządzenie, pojawiały się tez nowe wyrazy. I tak było z „komputerem”. Niektórzy językoznawcy uważali, że należy ten wyraz wymawiać tak, jak w języku angielskim „kompjuter”. I pan Mieczysław w artykule odniósł się tej obcej fonetyki i napisał takie zdanie: „A cóż to za kjutas wymyślił te kompjutery?”

Argumenty latały jak pszczoły

Mieczysław Miszkin przez wiele lat uczył w Liceum Medycznym Pielęgniarstwa. Jego koleżanką z pracy była Krystyna Słobodzian, nauczycielka i kierowniczka internatu: - W każdy czwartkowy poranek przychodził do mnie na herbatę, do internatu, tuż po siódmej rano doktor Kucharczyk. I wtedy też pojawiał się Mietek. Ich rozmowa to była uczta duchowa. Każdy z nich był intelektualistą wysokiej klasy. Argumenty latały w powietrzu jak pszczoły....

- Ale Mietek, intelektualista, nie dbał o dobra doczesne. Jak wybierał się na emeryturę pytałam: „Wziąłeś zaświadczenie ze „Stilonu Gorzowskiego”, że tam pracowałeś? A on „Po co?” „Jak po co? Żeby do emerytury doliczyli”.

Ostatnia szopka

Stefan Cieśla, dziennikarz, tak wspominał bohatera spotkania: – Mieczysław był człowiekiem wielu talentów. Współpracowałem z nim, gdy byłem redaktorem „Stilonu Gorzowskiego”. Mieczysław pisał o tym, co dzieje mieście. I miał monopol na szopkę noworoczną. Szopka była zamieszczana na rozkładówce, w podwójnym, noworocznym wydaniu gazety. Mieczysław pisał wszystko: sceny, dialogi. To była katorżnicza praca. Szopka była pełna smaczków, pieprzyków, choć oczywiście były to czasy cenzury i nie można było „poszaleć”. Za mojej kadencji Mieczysław przygotował takie cztery szopki. Trzy się ukazały, a czwarta była szykowana na grudzień 1981 roku. Materiały poszły do drukarni, ale 13 grudnia rozpoczął się stan wojenny, w drukarni pojawił się komisarz wojskowy i wszystkie materiały poszły na przemiał...

Z Mieczysławem Miszkinem, współpracował też Kazimierz Ligocki, fotoreporter:
- Robiliśmy razem kilka materiałów. Pamiętam jak szliśmy Wełnianym Rynkiem, byliśmy w euforii, bo skończyliśmy jakąś pracę. I pan Mieczysław, powiedział: „Każdy temat trzeba sprawdzać w trzech źródłach”. Powiedział to bez żadnych pouczeń, ot tak, a to było takie mądre...

Spotkanie w Bibliotece Pedagogicznej Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego, prowadziły: Izabela Mądrzak i Barbara Tymszan. Prezentację multimedialną przygotowały: Hanna Ciepiela i Monika Markowska.

***
Mieczysław Miszkin [1936-1999]. Nauczyciel, dziennikarz, redaktor, działacz kulturalny. W 1958 roku ukończył filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Zgodnie z nakazem pracy przez trzy lata pracował jako nauczyciel we Wschowie. W Gorzowie wraz z żoną Joanną zamieszkali w 1962 roku. Przez trzy lata, od 1963 roku, M. Miszkin pełnił funkcję kierownika Wydziału Kultury Urzędu Miasta w Gorzowie, potem wrócił do zawodu nauczycielskiego. Uczył polskiego i historii w gorzowskich szkołach ponadpodstawowych: Liceum dla Pracujących przy ulicy Przemysłowej (1966-1978), Liceum Medycznym Pielęgniarstwa przy ulicy Łokietka (1978-1990). Był współzałożycielem „Stolika nr 1” (nieformalnej grupy gorzowskich twórców), współtwórcą czasopisma „Ziemia Gorzowska”. W 1973 roku związał się ze „Stilonem Gorzowskim”. Był tam dziennikarzem, a od 1985 roku sekretarzem redakcji. Publikował w „Życiu Literackim”, „Polityce”, „Nadodrzu”, „Trakcie”. Był współautorem książek m.in. „W dorzeczu trzech rzek”, „W przestrzeni tęczy”, autorem fraszek publikowanych na łamach „Stilonu Gorzowskiego”.

Hanna Ciepiela
Fot. Monika Markowska