Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /libraries/cms/application/cms.php on line 471
Biblioteka ma dla mnie smak ogromnej satysfakcji z tego, co robimy - Bibliotekarz Lubuski

Biblioteka ma dla mnie smak ogromnej satysfakcji z tego, co robimy

Z Anną Neć, dyrektorką Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy w Szlichtyngowej, rozmawia Monika Simonjetz

 

bibliotekamadlamniesmakPani Dyrektor, w listopadzie 2020 roku miną cztery lata pracy w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy w Szlichtyngowej. Zdążyła Pani już zasmakować w bibliotece? Świadomie nawiązuję do hasła Tygodnia Bibliotek 2020, bo właśnie wtedy będzie miał swoją premierę numer 1/2020 „Bibliotekarza Lubuskiego”. Jaki smak ma dla Pani biblioteka?

Myślę, że cztery lata to wystarczający czas, żeby zasmakować w bibliotece. Mam wrażenie, że to biblioteka wciągnęła mnie, a nie odwrotnie. Pomału, małymi kroczkami oczarowywała swoim światem, który dziś ma dla mnie smak ogromnej satysfakcji z tego, co robimy. Pierwsze trzy lata były dla mnie trudne, ponieważ nie miałam doświadczenia wprowadzeniu tego typu instytucji. Jednak starając się wyjść naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców miasta i gminy Szlichtyngowa, wiem, że kierunek, który obrałyśmy w swoich działaniach, był tym właściwym. Dzisiaj zbieramy owoce tego, co udało nam się już osiągnąć.

Wszystkich rozmówców pytam o drogę do bibliotekarstwa. Marzyła Pani o zawodzie bibliotekarza, czy zadecydował przypadek?

Muszę przyznać, że nie było to moim celem życiowym. Tak samo, jak nie mogę stwierdzić, że czytanie książek było dla mnie od zawsze największą pasją. Wszystko rodziło się stopniowo. Do dziś pamiętam, jakie emocje wzbudziła we mnie książka Hanny Krall Zdążyć przed Panem Bogiem, gdy jadąc autobusem, zrozumiałam jej sens. Potem zdecydowałam się na studia polonistyczne, tak naprawdę nie będąc do końca przekonana, czy dobrze robię. Dziś już wiem, że to była słuszna decyzja. Właśnie w trakcie studiów książki stały się dla mnie ważne. Potem przyszedł czas na pierwszą pracę. Zaczynałam ją w miejscowym gimnazjum jako nauczyciel języka polskiego, potem uczyłam języka angielskiego, a swoją podróż z nauczaniem dzieci i młodzieży zakończyłam w szkole podstawowej jako logopeda, bo takie wykształcenie również posiadam. Po dziewięciu latach pracy zawodowej zdecydowałam się stanąć do konkursu na dyrektora Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy w Szlichtyngowej i nie żałuję, ponieważ dało mi to swobodę w podejmowaniu decyzji. Mogłam również wdrożyć wżycie pomysły, które od wielu lat rodziły się w mojej głowie.

Ukończyła Pani podyplomowe studia kierunkowe. Rozumiem zatem, że wykształcenie w zawodzie bibliotekarza jest dla Pani istotne.

Wykształcenie zawsze było dla mnie bardzo ważne. Ukończyłam studia podyplomowe z zakresu informacji naukowej i bibliotekoznawstwa na Uniwersytecie Zielonogórskim, co dało mi solidne przygotowanie merytoryczne, które ułatwiło wejście w świat bibliotek. Dodatkowo wymiana doświadczeń z ludźmi, którzy razem ze mną kończyli ten kierunek, jest czymś nieocenionym. Zaowocowało to znajomościami, które trwają po dziś dzień.

Czy doświadczenia zawodowe, zdobyte wcześniej, ułatwiają Pani zarządzanie instytucją kultury?

Zdecydowanie tak. Jest mi łatwiej cokolwiek zorganizować przy współpracy ze wszystkimi szkołami znajdującymi się na terenie naszej gminy, ponieważ każdego dyrektora czy nauczyciela znam osobiście. Nie mam też większego problemu zwystąpieniami publicznymi, choć zawsze jakiś stres jest. Jako nauczyciel każdego dnia musiałam stanąć przed grupą uczniów, by w sposób zrozumiały i atrakcyjny przekazać najważniejsze treści. Natomiast praca jako logopeda nauczyła mnie cierpliwości, ale też wewnętrznego luzu, bo chociaż pełnię funkcję dyrektora, to czasami muszę stać się piratką walczącą z ogromnymi falami.

Lubi Pani swoją pracę?

Jak najbardziej. Daje mi ona dużo satysfakcji, choć przy tak małym zasobie ludzkim pewne zadania są trudne do wykonania. W małych jednostkach, jaką jest BPMiG w Szlichtyngowej, trudno mówić o typowej roli dyrektora. Ale to mi nie przeszkadza. Najbardziej cieszę się z tego, że mam wokół siebie ludzi, którzy dzielnie starają się realizować nasze wspólne pomysły i zawsze mogę liczyć na ich pomoc.

W Bibliotece w Szlichtyngowej urzeka mnie jasna przestrzeń z kanapą, fotelem i stolikiem kawowym. W otoczeniu funkcjonalnych regałów z kuszącymi tytułami czasopism i książek tworzy się kulturalny zaułek, czytelniczy zakątek. Trudno się oprzeć, by nie usiąść chociaż na chwilę i nie sięgnąć po coś do czytania. Czy jest to ulubione miejsce czytelników?

Mam wrażenie, że jeszcze nie do końca udało nam się zerwać ze stereotypem biblioteki jako miejsca, w którym należy się zachowywać cicho, a pani bibliotekarka zza okularów śledzi czytelnika niczym Sherlock Holmes. Największe nadzieje pokładamy w młodszym pokoleniu, bo to właśnie młodzi mają śmiałość w poruszaniu się po bibliotece i najczęściej to oni korzystają z naszej kanapy. Jest również kilkoro rodziców, którzy przełamują pewne stereotypy i ta biblioteka jest już dla nich miejscem przyjaznym… Jednak dużo pracy jeszcze przed nami.

Współpracuje Pani ze Stowarzyszeniem Twórcze Horyzonty. Jest to duże wsparcie dla biblioteki? Czy raczej wzajemnie sobie pomagacie, wykorzystując instytucjonalne zasoby, potencjał i możliwości?

Współpraca z panem Tomaszem Szwarcem pozwoliła mi zrealizować jedno z największych marzeń, które kiełkowało we mnie od wielu lat. Mianowicie udało nam się zrobić w Szlichtyngowej kino dla uczniów szkół znajdujących się na terenie naszej gminy. Kolejny projekt to spotkania z podróżnikami – dzięki nim możemy przenieść się w zakątki świata, które są dla nas nieodkryte i w większości przypadków takie pozostaną. Stowarzyszenie pozyskuje dla nas fundusze z powiatu wschowskiego. Natomiast mecenat nad tymi wydarzeniami objął Bank Spółdzielczy we Wschowie. Wspiera nas również piekarnia Gierczak. My, przy wsparciu finansowym gminy Szlichtyngowa, dodatkowo pozyskujemy fundusze od Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, oddział w Zielonej Górze i nie spoczywamy na laurach. Jest to więc ogromna machina, która znakomicie działa przy determinacji i wielkim zaangażowaniu ludzi, którym się po prostu chce. I za to jestem im ogromnie wdzięczna.

Ma Pani ulubioną formę pracy z czytelnikiem? A może taką, która się zawsze sprawdza, zjednuje stałych bywalców i umożliwia pozyskanie nowych użytkowników?

Muszę przyznać, że najlepiej współpracuje mi się z najmłodszymi. Może to wynika z doświadczenia zawodowego, jakie zdobyłam wcześniej. A może za ich sprawczą mocą przestaję myśleć o problemach dnia codziennego? Ich uśmiech to największa nagroda za naszą pracę, a sytuacje, wktórych potrafią podejść do nas na ulicy i przybić „piątkę”, utwierdzają mnie w tym, że kierunek, który obrałyśmy, jest właściwy. Nie oznacza to jednak, że praca ze starszymi to dla mnie problem. Każda grupa wiekowa zawsze jest w bibliotece mile widziana.

Za zaangażowanie i akcje aktywizujące mieszkańców uzyskała Pani nominację w plebiscycie „Gazety Lubuskiej” Osobowość Roku 2019 w kategorii kultura. Miłe doświadczenie? Nobilitujące?

Było to dla mnie bardzo miłe doświadczenie, ponieważ oznacza to, że praca i wysiłek, jaki wkładamy w naszą bibliotekę, jest zauważalny przez mieszkańców. Świadomie używam liczby mnogiej, bo uważam, że ta nominacja to nie tylko nobilitacja dla mnie, ale i dla osób, które ze mną współpracują na co dzień. Bardzo dużo miłych słów usłyszałam od mieszkańców. Zmotywowały mnie do dalszej pracy.

Prywatnie dużo Pani czyta? Preferuje Pani książki tradycyjne czy audiobooki i e-booki? Szlichtyngowska książnica korzysta z platformy Legimi. Na pewno łatwiej przekonać i zachęcić do korzystania z innych form książki, jeśli samemu jest się użytkownikiem nowych mediów.

Każdą wolną chwilę staram się poświęcić na dobrą książkę. Co prawda nie mam zbyt wiele tego czasu, ponieważ prywatnie mam dwóch synów, którym staram się poświęcić jak najwięcej uwagi. Do tego dochodzą jeszcze obowiązki domowe. Przystępując do konsorcjum Legimi, miałam pewne obawy, czy się u nas sprawdzi. Dziś już wiem, że to była dobra decyzja. Czytelnicy są bardzo zadowoleni, a i ja prywatnie przekonałam się do e-booków, choć myślałam, że zostanę wierna papierowej wersji książki. E-booki dają mi pewnego rodzaju swobodę, ponieważ mogę czytać swoim tempem i nie muszę czekać na książkę,aż ktoś ją zwróci. Rewelacyjnie sprawdza mi się takie rozwiązanie również w trakcie wyjazdów. Zamiast upychać książki w walizce, zawsze przy sobie mam czytnik.

Rozgranicza Pani zawodową aktywność od życia prywatnego? Zastanawiam się, czy w bibliotece publicznej przy niewielkiej obsadzie kadrowej jest to w ogóle możliwe?

Myślę, że niezależnie od tego, gdzie pracujemy, rozgraniczenie życia zawodowego od prywatnego nie jest łatwe. Dodatkowo, jeżeli ktoś wkłada serce w swoją pracę, to ma podwójnie trudne zadanie. Rzeczywiście, mała obsada kadrowa na pewno mi tego nie ułatwia. Muszę przyznać, że z moją żywiołowością i emocjonalnym podejściem do wielu spraw bardzo trudno mi rozdzielić te dwa światy, ale przynajmniej się staram.

Jak ocenia Pani bibliotekarzy, z którymi współpracowała Pani przez kilka ostatnich lat?

Każda grupa zawodowa jest na swój sposób charakterystyczna. Bibliotekarstwo w Polsce bardzo się zmieniło na przestrzeni ostatnich lat, co zmusiło wielu bibliotekarzy do zmiany modelu swojej pracy. Nie zajmujemy się już typowo książkami i obsługą czytelnika zza biurka, tylko wychodzimy do ludzi, co jest moim zdaniem pozytywną zmianą. To zazwyczaj bardzo życzliwi ludzie, którzy bardzo zaangażowani są w swoją pracę

Ma Pani już pewne doświadczenie, osiągnięcia. Wysoka kultura osobista, miła aparycja i otwartość sprawiają, że mówi się o Pani w środowisku pozytywnie. Jakaś wskazówka dla bibliotekarzy, którzy zaczynają karierę w bibliotece?

Bardzo dziękuję za tak miłe słowa. Przede wszystkim trzeba być otwartym na drugiego człowieka. Zostawić troski za drzwiami i nie obrażać się na czytelnika, który ma nieodpartą ochotę z nami porozmawiać. Bardzo często zdarza mi się wchodzić w rolę „lekarza dusz”. Wielu czytelników ma potrzebę podzielenia się swoimi troskami, a my musimy wykazać się dużą empatią. Empatia to cecha, której często nam brakuje. Z drugiej strony przy takim tempie życia, jaki obecnie prowadzimy, trudno znaleźć wewnętrzną siłę na wysłuchanie problemów drugiego człowieka.

Podobają się Pani zmiany zachodzące w bibliotekarstwie publicznym? Gdybym zapytała o nowoczesną bibliotekę, jakie byłyby Pani pierwsze skojarzenia?

Architektonicznie to przede wszystkim otwarte przestrzenie, po których przemykają czytelnicy wposzukiwaniu ulubionej książki. Kulturalnie – to bogata oferta zajęć wzależności od potrzeb społeczności, w której biblioteka egzystuje. Bardzo się cieszę, że te zmiany zachodzą, ponieważ musimy sprostać oczekiwaniom, jakie stawia przed nami otaczający świat. Jeżeli zrezygnujemy z tych zmian, to wypadniemy z obiegu. Jest to zadanie bardzo trudne, szczególnie w mniejszych miejscowościach, ale myślę, że nie ma w Polsce biblioteki, która nie stara się wzbogacać swojej oferty wzakresie czytelnictwa i upowszechniania kultury. To nie muszą być nowe budynki. Mogą to być niewielkie zmiany, które dużo dają

Remonty, pomysłowe aranżacje wpływają na wskaźniki funkcjonowania bibliotek. Ilość odwiedzin i użytkowników wydaje się wprost proporcjonalna do atrakcyjnych zasobów, nowoczesnego designu i zaangażowania kadry. Zapewne potwierdzi Pani, że warto być odważnym i zdeterminowanym w walce o nową jakość w bibliotekach publicznych? W Szlichtyngowej też planowane są jakieś modyfikacje i przeobrażenia?

Nieustannie staramy się wprowadzać jakieś udogodnienia dla naszych czytelników. Szukamy nowych rozwiązań, które pozwoliłyby uatrakcyjnić naszą bibliotekę. Jednak przy niewielkim metrażu, jaki obecnie posiadamy, nie jest to łatwe. Plany są i to myślę ambitne. Ale dopóki wszystko jest na etapie pomysłu, nie chciałabym mówić o tym głośno.

Jaka najważniejsza zmiana dokonała się w Bibliotece w Szlichtyngowej pod Pani kierownictwem?

To chyba najtrudniejsze pytanie, jakie dzisiaj padło. Może należałoby zapytać naszych czytelników, ponieważ to dla nich jesteśmy. Decyzje o zmianach, jakie zaszły w naszej bibliotece, za każdym razem podejmowane były z myślą o użytkownikach. Czy im się podobają? Myślę, że tak. Wydaje mi się, że przede wszystkim biblioteka stała się bardziej otwarta na czytelnika. A w szczególności na tego najmłodszego.

Jest Pani osobą bardzo serdeczną, uśmiechniętą. Chyba ma Pani pogodne nastawienie do życia i tego, czym się Pani zajmuje. Co lub kto Panią inspiruje?

Staram się, choć nie jest to łatwe. Uważam, że uśmiech może zdziałać cuda. Wiem, że każdy z nas na co dzień boryka się z różnego rodzaju kłopotami i troskami. Mnie życie również nie oszczędzało, jednak uważam, że naprawdę lepiej nam by się żyło, gdybyśmy potrafili więcej się do siebie uśmiechać i gdybyśmy nie budowali niewidzialnego muru, który nie pomaga w kontaktach międzyludzkich.

O czym Pani marzy zawodowo i prywatnie?

Zawodowo? Aby nasza biblioteka nieustannie się rozwijała i żeby nie zabrakło nam sił i pomysłów. Prywatnie?... i tu zapadła kurtyna milczenia

bibliotekamadlamniesmak1Pani Dyrektor, bardzo dziękuję za rozmowę. O pomysły się nie martwię. Życzę sił, determinacji, wsparcia władz samorządowych oraz okazji, sprzyjających okoliczności i przychylności losu, by zarówno zawodowe, jak i prywatne marzenia się spełniały.